Repertuar filmu "Zabiłem moją matkę" w Krakowie
Brak repertuaru dla
filmu
"Zabiłem moją matkę"
na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.
Czas trwania: 96 min.
Produkcja: Kanada , 2009
Premiera: 14 stycznia 2011
Dystrybutor filmu: Tongariro
Reżyseria: Xavier Dolan-Tadros
Obsada: Anne Dorval, Xavier Dolan-Tadros, Francoise Arnaud
Niezwykły film o dorastaniu obsypany nagrodami. Głośny debiut Xaviera Dolana, twórcy "Wyśnionych miłości".
Hubert jest zbuntowanym nastolatkiem, który nienawidzi swojej matki. Nie znosi jej kiczowatego gustu, niemodnych ubrań i upodobania do tanich bibelotów. Nade wszystko jednak nie znosi poczucia winy, jakie próbuje w nim wzbudzać. Matka natomiast nie rozumie, co dzieje się z jej ukochanym dzieckiem. Czuje się bezradna. Widzi, że dzieli ich coraz większa przepaść.
Pewnego dnia Hubert zostaje zaproszony na obiad przez swoją nauczycielkę francuskiego - Julie, z którą szybko się zaprzyjaźnia. Jednocześnie chce się usamodzielnić i próbuje razem z Antoninem wynająć mieszkanie. Wszystkie plany niweczy decyzja rodziców o wysłaniu Huberta do szkoły z internatem...
Wasze opinie
Xavier Dolan to tak jak na poslkim podwórki, sami swoi, nawet jak nie mają wykształcenia to i tak się wszędzie wkręcą. Ponadto Dolan skoro gej to kogo miałby kopiować jak nie najbardziej popularnego reżysera geja Almodovara. Dlatego dla mnie żadne odkrycie. Nic nadzwyczaj godnego podziwu. Gej poprostu nieznosi kobiet - nie zwasze,ale..., więc co sie tu dziwić.
dla mnie ten film to sztuka, a oglądnie go jest prawdziwym obcowaniem z tym co piękne. Taka sztuka według mnie pozwala człowiekowi zrozumieć siebie samego, rzeczywistość. Balansowanie miedzy miłością a nienawiścią pokazuje, jak niełatwo jest wyrażać swoją miłość, mimo że ona faktycznie jest. Naprawdę niebanalny film. Młody reżyser a takie kunsztowne dzieło. Mam wrażenie że chłopak opowiada nam swoją historię, napisaną przez samo życie
Jak na debiut doprawdy rewelacja. To taki nowy Almodovar, ale z Montrealu. Biorąc natomiast pod uwagę, że Xavier Dolan nie ma żadnego formalnego filmowego wykształcenia, wręcz niesamowite. Ten film może troszkę jest niekiedy pretensjonalny i nie do końca do mnie przemawia, ale widać, że zrobiony od serca. Duchem jest w nim sporo z "Pianistki" Hanekego, tzn. pod kątem relacji matka - dziecko. Po obejrzeniu, można dość do wniosku, że żeby zrobić coś świeżego w kinie, wystarczy nie tylko niecodzienny talent, ale należy dodatkowo wynaleźć swój własny osobisty język filmowy (coś co u nas w rodzimym kinie raczej nikt jakoś nie portafi zrobić) i pamiętać, że jedyną regułą w robieniu filmów jest to, że nie ma żadnych reguł (jak mawia Jim Jarmusch). Definitywnie warto zaliczyć jako uzupełnienie drugiego filmu tego reżysera "Wyśnione miłości" ostatnio u nas wyświetlanego.